poniedziałek, 21 grudnia 2009

Etiuda pod tytułem: EKSPRES ŚMIERTELNY (od Sandry)

Na środku sceny stoi mężczyzna w czapce konduktora, może mieć przed sobą piracki ster...trzymać kierownice w dłoni, na razie-nieistotne. Za nim...w dwóch grupkach( jedna liczy sobie 2 osoby, druga 3), jeden za drugim siedzą ludzie. Smutni, załamani, źli, jacyś tacy niezadowoleni. Marudzą coś, bełkoczą niewyraźnie!

P(pasażer)1- Na schodach!
P2- Ze zmęczenia!
P3- Pod samochodem...pod kołami!
P4- Przez wodę!
P5- Chyba wódkę, pijaku!
P4 (do P5)- A trzeba było gapić się przez to okno i podglądywać sąsiadów? Tak się patrzyła, że przez okno na głowe spadła!
P5 wybucha płaczem:- Martwego Cię ujrzałam...i pomóc chciałam!

Konduktor gwałtownie hamuje, przez co wszyscy lecą do przodu.

P1: Jak jeździsz baranie?
P2: Nawet po śmierci piraci drogowi nękają...kto Ty za jeden?
P3: Bogu trzeba będzie naskarżyć, że wariata nam daje.

Konduktor nie reaguje na docinki, stanowczym, głośnym i wyraźnym tonem oznajmia:
K - Stacja 6 " Śmierć na ulicy ".
Do pociągu sprężystym krokiem wchodzi uśmiechniety od ucha do ucha człowiek ( kobieta, mężczyzna- nie ustalone)
Cz( zwracając się z uśmiechem do pasażerów): Witam, witam towarzyszy! I pana...konduktorze!
P4: A ten/ta co? Naćpał/a się?
P5: Zaćpał/a i umarł/a
P1: Na ulicy!
Cz( wciąż z uśmiechem): Ależ skądzę! Fakt śmierć zastała mnie na ulicy, ale bynajmniej nie z powodu narkotyków! co to, to nie!
P2: Więc jak umarłeś(aś)?
Cz: No na ulicy!
P4: Jak mówiłem! Zaćpał(a)!
Cz: Nie nie nie! Samochód jechał, gdy dziecko wbiegło na ulice. Ja krzycze! Wołam.."Dziecie patrz samochód"! Dziecie nie słyszy, więc wskakuje na jezdnię, odrzucam dziecko na chodnik i samochód we mnie trach(klaszcze)! Tak zastała mnie śmierć, ale słodko jest umrzeć za kogos! Oj tak, powiadam wam..oddać za kogoś życie to wielki skarb!
( Tłum zaczął protestować, krzyczeń, że to nie prawda.Że sami woleliby żyć! Szum przerywa pasażerka nr3)
P3: Mnie też przejechał samochód!- i wybucha płaczem.
Cz: Nie widzę tutaj powodu do łez!
P3: Ale ja nie żyje!
Cz: Jak wszyscy...
P3: A jaki Święty czekał z Tobą na przystanku, obywatelu/obywatelko?
Cz: Franciszek z Asyżu!
Tłum jęknął zazdrośnie
P5: Winem Cie pewnie napoił
P4: Kobieto przestań z tym alkoholem!
P3: Franciszek? A mnie kto? No kto? Kto mógł przyjść po młodą dziewczyne, która nigdy nawet wypić wina nie zdążyła, chłopaka nie miała, nie całowała się..no kto? JOANNA d'Arc! Czy to nie ironia losu? Wieczna dziewica po mnie przyszła...
Tłum zachichotał, dziewczyna znów zawyła przeraźliwie i spojrzała spode łba na towarzyszy. Nienawistnym wzrokiem mierzyła każdego po kolei, aż w końcu zatrzymała się na Pasażerze numer 4...tego który się zapił. Spojrzała na niego nieco łagodniej, a po chwili uśmiechnęła się uroczo, może nawet nieco zalotnie i puściła do niego oczko. Mężczyzna wytrzeszczył oczy, przełknął głośno ślinę i odwrócił pospiesznie wzrok. Ale dziewczyna podniosła się do pozycji klęczącej i powiedziała
P3: A co mi tam! Póki jestem w czyśćcu...- i nie dokończywszy rzuca się na pasażera numer 4. Cały pociąg ( prócz konduktora) wybuchnął śmiechem...pasażer 4 próbował zepchnąć z siebie dziewczyne, krzyczał, piszczał, wariował...ale ta nie poddawała się. Nagle...konduktor nie zaszczycając nawet wzrokiem "namiętnych" kochanków, puszcza na chwile ster (kierownice, cokolwiek!) i klaszcze raz w dłoń, a jakaś niewidzialna siła odciaga gwałtownie dziewczyne od pasażera 4 i grzecznie usadza ją na miejscu. Wszyscy w szczerym zdumieniu wymieniają zaciekawione i może nieco przerażone spojrzenia. Siły nieczyste?
P1- Te...konduktor...a kimże Ty?
Konduktor nie odpowiada.
Cz(podchodząc do konduktora): Hej...przecież to anioł!
K: Archanioł!(poprawia konduktor)
Wśród pasażerów powstały szmery i wyrwało się ciche : łaaaaaał
P5: A gdzie skrzydełka?
P2: Pewnie na niedzielnym stole u Boga!
K: Na imię mi Garbiel
Cz: To Ty ukazałeś sie Matce Boskiej! Czy w niebie ją spotkam?
K: I ją i wszystkich Świętych!
Cz: Cudownie, wprost...
P3: To prawda( powiedziała dziewczyna wstając) że Maria była dziewicą?
Tłum jęknął
P2: Dziewczyno, trzeba było korzystać z życia, a nie teraz jęczeć.
Konduktor nie odpowieda, prowadzi dalej.
P4: Wieczność musi być nudna
W pociągu zabrzmiało pomrukiwanie
P1: Racja, racja..co robić można w jednym miejscu?
P4: No...i być grzecznym
P3: Czystość zachowac trzeba...w sensie niewinność.
P4: I alkoholu nie pić...tylko suchy chleb i wodę.
P5: Gabrysiu, dziecko drogie..a z szefem rozmawiać można? Negocjować się?
Cz: Czy wyście powariowali? Przed obliczem Boga martwić się o ziemskie sprawy? Życie minęło już nie wróci, teraz trzeba cieszyć się radować z wieczności...
P1: Oj zamknij się!
P2: Właśnie...ciągle marudzisz
P3: Nic Ci się nie podoba
P4: Za życia pewnie asceta..
P5: Moher!
Tłum: MOHER!
I niespodziewanie rzucają się na uśmiechniętego człowieka zwalając go z nóg...Bóg raczy wiedzieć co by się stało, gdyby Konduktor- Archanioł nie zareagował.
Znów klasnął w dłonie, a wszyscy wrócili na swoje miejsca, napadnięty człowiek wstał, a Archanioł wciąż nie odwracając się do pasażerów powiedział
K: Ty - wskazując na oślep ręką na człowieka - Wypad stąd!
Cz: Słucham?
K: Niebo to nie miejsce dla Ciebie!
Tłum; Właśnie! Wynocha!
K: Tak, tak..niebo to zbyt nudne miejsce dla Ciebie. Wracasz na ziemie..życie Ci daruje, może kiedy przyjdzie na Ciebie czas, w niebie zdąży się zrobić porządek z tymi idiotami.
TŁUM: MY?
K: Wy...maurdzicie, krzyczycie..tak być nie może! Normalny człowiek z Wami nie wytrzyma. Dlatego...obywatelu zrób jeszcze troche dobrych czynów na Ziemi, by do nieba nie trafiało więcej takich...(z pogardą) nędarzy.
Nagle Konduktor gwałtownie hamuje i znów wszyscy polecieli do przodu, prócz uśmiechniętego człowieka.
Cz: Ale Bóg...ja...
K: Poczekasz...teraz zmykaj, ciesz się życie, rodziną!
Cz: Świetnie...ee...to dziękuję!
K: Idź już.
Cz: Miłej wieczności..towarzysze!- salutuje do pasażerów po czym wychodzi z pociągu.
K: A wy( wciąż patrząc w stonę widowni) milczcie. Nie odzywajcie się póki nie znajdziemy się w niebie.
P2(szeptem): A wiecie, że do nieba trzeba wspinać się po złotych schodach? To nie na mój reumatyzm...powinni w winde zainwestować, czy coś...
Gasną światła, mrok chłonie scene.

KONIEC!

Troche długie, dużo mówią...ale to tylko pierwszy pomysł ;) Powiedz co sądzisz!
Etiuda jest pisaną z myślą o serii Etiud o zwykłym/niezwykłym człowieku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz